Właśnie próbuję sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz wykonałam biżuterię, która nie pochłonęła mi kilku dni? Przyznam, że mam z tym problem, wpadłam w wir wielkogabarytowych i mocno pracochłonnych cacek. ŁOŚ z falującej blachy, SŁOŃ pełen ażurów, czy lecący żuraw… a zapomniałam, jego jeszcze Ci nie pokazałam, choć niedługo to nadrobię. Dlatego dla odmiany zrobiłam srebrny wisior… coś mniejszego, choć wcale nie tak łatwego, jak początkowo zakładałam.
PERLISTY ŚMIECH
Perła. To ona miała być głównym bohaterem wisiorka, a wszystko za sprawą comiesięcznego odcinka BIBLIOTEKI KAMIENI, gdzie tym razem pisałam o PERŁACH. Jednak z założeniami różnie bywa, a ja mam tendencje do komplikowania sobie życia. Liczę przynajmniej, że po zmianach wisior nabrał uroku, charakteru, czy co kto woli. W każdym razie, że zmiana poszła na plus, a nie minus 🙂
PIERWOTNY ZAMYSŁ
Plan był prosty, wyciąć ażur, nalutować go na blaszkę, a w samym środku umieścić cargę z perłą i voilà! Za wzór do wycinania posłużył mi darmowy plik wektorowy pobrany z Internetu, co prawda musiałam go trochę przerobić i dostosować do własnych celów, gdyż linie były zbyt cienkie, abym dała radę je wyciąć. Przygotowany wydruk nakleiłam na srebro i wysuszyłam suszarką, w międzyczasie zrobiłam z czystego srebra cieniutką oprawkę do perły.
KILKA ZASAD CIĘCIA
Tniemy! Ze względu na dość zawiły wzór wybrałam grubszą blaszkę (0.6 mm) oraz cieńszą piłkę (5/0, zazwyczaj tnę rozmiarem 3/0, czyli grubszą piłką), potem przeskoczyłam na 6/0, bo mi się dwie ostatnie piątki połamały. Poniżej wymieniam Ci kilka podstawowych zasad cięcia, a o sprzęcie potrzebnym do tego możesz przeczytać w jednym z odcinków WARSZTATU JUBILERA.
- Metal musi być twardy, niewyżarzony, najlepiej taki wprost z walcowania.
- Im drobniejsze ażury, tym grubsza blacha (oczywiście bez przesady 🙂 ale z cienizny typu 0.4 mm bardzo trudno coś wyciąć)
- Im mniejsze otworki, tym cieńsza piłka do cięcia. Piłka włosowa 3/0 jest dobra do wycinania obrysu, ale małe ażurki potrzebują czegoś delikatniejszego.
- Najpierw wycinam wzór, a dopiero potem obrys. Kiedyś popełniałam błąd, że wycinałam żądany kształt i następnie męczyłam się z otworkami.
- Dobry chwyt. Brzmi dziwnie, prawda? Jednak, gdybym nie przytrzymywała solidnie blaszki tuż przy miejscu cięcia, to cienkie smużki srebra mogłyby mi się wygiąć lub pęknąć, no i piłka w takich momentach też lubi się złamać.
- CIERPLIWOŚCI! przy tej pracy nie ma się co śpieszyć, bo można tylko coś popsuć. Piłka pękła Ci trzy razy z rządu w jednym miejscu? Idź na kawę! Serio, odpocznij kilka minut, pooddychaj, rzuć jakieś soczyste słówko i ze stoickim spokojem wróć do cięcia 🙂
ZMIANY, ZMIANY, ZMIANY
Mniej więcej na tym etapie pracy pod kopułką zaczęły kiełkować mi nowe idee. Gdyby tak ten ażurek uwypuklić, a może perłę ukryć pod nim, jakaś przestrzeń by się przydała… I tak perełka „spadła” na dół wisiora i sobie pod nim dynda, natomiast na jej miejsce wskoczyła rzeźbiona buźka przywieziona przez Kasię ze SKARBÓW NATURY wprost z Bali. Wczoraj przyszła do mnie paczuszka z kilkoma takimi twarzyczkami, choć tą konkretną posiadałam już od zeszłego roku. Nie miałam na nią pomysłu, a tu proszę bardzo, samo się jakoś wymyśliło.
Ażury potraktowałam palnikiem, aby zmiękły i delikatnie ukształtowałam w ance (taka specjalna, stalowa kostka z wgłębieniami, o której kiedyś napiszę coś więcej). Spodnią blaszkę zrobiłam o podobnym obrysie co ażur, tyle że większym, a w środku wycięłam otwór o średnicy twarzyczki.
HMMM… A GDZIE CARGA?
Nie wiem, czy zwróciłaś uwagę, że twarz jest większa niż największy otwór w ażurowej blaszce? Wszystkie kamienie zawsze zakuwam na końcu, zatem jak uczyniłam to z ową rzeźbą? Ano carga znajduje się od spodu zawieszki, tam też są łapki z czystego srebra (widać je w prawym górnym rogu powyższego zdjęcia i poniżej). Po wykończeniu i za oksydowaniu srebra włożyłam od spodu kaboszon i zagięłam łapki, od przodu twarzyczka jest przytrzymywana przez część z wycięciami, do tego oprawa kamienia jest na tyle ścisła, że kamień trzeba by wypchnąć siłą.
KSIĘŻYCOWY KWIAT
Chciałabym, aby starczyło mi chęci i werwy do wykonania jeszcze kilku takich przestrzennych wisiorków pełnych prześwitów. Po pierwsze poćwiczyłabym wycinanie, a tego nigdy dość. Po drugie odpoczęłabym od dużych projektów, jednocześnie uzupełniając sklep o drobniejszą biżuterię dobrą na co dzień, a jednak nadal oryginalną.